poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Jestem króliczkiem, czyli "zerwane więzi"

"Po co łapać króliczka, skoro tak przyjemnie się go goni?" - pytał Łona w jednym ze swoich numerów. Mówcy motywacyjni dodają, że w dążeniu do celu nie sam CEL jest istotny, lecz DROGA, jaką pokonujemy, aby go osiągnąć.
Ta droga nas wzbogaca, weryfikuje nasze działania. Często też samo dążenie do celu i pokonywanie własnych granic jest na tyle przyjemne, że oddalamy w czasie to złapanie króliczka. Bo przecież kiedy go złapiemy, nie będzie już za czym gonić.
 
Mężczyźni lubią gonić. Lubią zdobywać. Mają to zakodowane w biosie. I ewolucja tego nie zmieniła. Mają też wybiórczą pamięć, elastyczną (pamięta to, co wygodne. Nie to, co potrzebne).

Każdy ma swój krzyż. Podobno. Każdy albo wielu z nas ma swój bumerang. Osobę, która nie jest w naszym życiu na stałe, ale czesto do niego wraca. Jak bumerang. Im króliczek mniej osiągalny, tym bardziej nęci by za nim pobiec. To nr 1.

Hitem drugiego miejsca jest lepsza,  męska wersja mnie. Przeraża i ciekawi. Jednak są relacje, którym zwyczajnie nie poświęca się większej uwagi. Tak bywa. Rozsądek.
Jednak człowiek, który po miesiącu nagle się pojawia...hmm... idź być przystojny gdzieś indziej. Proszę.
 
Do trzech razy sztuka.

Zaproszenie. Nie znamy się. Nie sądzę. Wysyłam wiadomość i zapominam. Po tygodniu dostaję odpowiedź. Robię wielkie oczy i łapię się za głowę.
Poznaliśmy się 2 lata temu! Dwa!
Chyba mam prawo nie pamiętać?
Jeśli znajdujesz mnie po 2 latach... wstaję i biję brawo!

Nie mam dni płodnych. Nie ma też pełni. 3 dni. 3 imiona. Co jest do cholery?! Nie znajduję wytłumaczenia.

Boję się, że jutro spotkam miłość z przedszkola albo chłopaka, który przy użyciu węża ogrodowego robił dla mnie tęczę i bronił mnie przed pająkami ❤

Moje pluszowe serduszko przegląda męski alfabet. Jak w grze w państwa miasta... X, Y, Z... słodki losie, powiedz STOP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz