piątek, 25 grudnia 2015

Porozmawiajmy o mojej ciąży

Kocham moją rodzinę. Szanuję.
Ta bliska rodzina, z którą przebywam najczęściej, ma zaskakująco otwarte umysły. Urzeka mnie otwartość na różnorodność, która mnie nie ogranicza. Cenię sobie prawo do tego, aby mieć odmienne zdanie. Tu czuję, że INNE nie znaczy GORSZE.

Jednak świąteczne dni to czas z rodziną także dalszą. Z rodziną o innej tradycji, perspektywie czy priorytetach.

Serio, po drugiej flaszce ciężko jest tłumaczyć, że muzułmanin nie znaczy terrorysta. Tak samo jak to, że inne zdanie nie oznacza, że ktoś jest głupi.

Lubisz życie na wsi? Świetnie! Szanuję to. Bo widzisz, mnie tu życie płynie wolniej niż we śnie. Nie chcesz mieszkać w mieście? Ok. Widzisz? Potrafisz uszanować tę różnicę zdań. Czemu do kurwy nędzy nie umiesz pojąć, że nie każdy w życiu kieruje się pierwotną potrzebą "przedłużania genów"?!

Tak, wiem, mam "superjajko", "zajebiste geny" i "później mogą być komplikacje". "Wiecznie nie będziesz piękna i młoda". Wiem to. Chociaż każdy z nas zna jakąś wybitnie brzydką laskę, której ktoś jednak zrobił dziecko...
Tak czy inaczej: wiem to.
Tak samo jak to, że po 33.roku życia drastycznie rośnie prawdopodobieństwo urodzenia dziecka z zespołem Downa. Wiem.

Wiem też, że nie każdy chce/może/nadaje się by być rodzicem. Dziecko to nie lalka. To ogromna odpowiedzialność za kształtowanie drugiego człowieka. Za stworzenie mu pierwszych kilkunastu lat życia w taki sposób, aby w dorosłości nie musiał leczyć się z kompleksów, leków, żeby nie mówił "nie nauczyli mnie tego", albo "to zawsze robiła mama".

Jeśli kiedyś moje "przedłużenie genów" ma być zagrożone lub niemożliwe...to może tak ma być. Los/Bóg/efekt cieplarniany czy potwór spaghetti - w coś tam pewnie wierzysz. I skoro tak TO zaplanuje, to ja się z tym godzę już dziś. Liczę się z tym.

Unosząc w lewej ręce kompot a w prawej kieliszek grzejącej się już wódki odpowiadam, znajdując metaforę najbliższą wiejskiemu rozmówcy: nie jestem krową, żeby dać się zapłodnić byle komu, tylko, żeby przedłużyć geny.

Ten, kto wymyślił alkohol pewnie uśmiechał się w niebie. Mam nadzieję.
Stary, stokrotne dzięki! Pomogłeś!

Jak Wasze świąteczne zmory?
Bo tu można anonimowo komentować ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz