Przez żołądek do serca - tak mówią. Podobno prościej jest nożem, przez klatkę piersiową. Do mnie też trafia ta teza. Chociaż z drugiej strony w życiu nie chodzi o to, aby było łatwo.
Popełniłam teorię, że moje okna są wystarczająco brudne, aby nie używać rolet, chodzić nago i nadal czuć się swobodnie. Maskująca warstwa plam ułożonych w moro mozaikę już tam jest.
W przypływie energii podejmuję po 20.00 trud przywrócenia moim oknom cywilnego stanu. Woda, płyn. Krótkie szorty. Wmawiam sobie, że wyglądam równie dobrze jak Beyonce w Why Don't You Love Me. W tej części, w której ma jeszcze makijaż na miejscu.
Zaczyna mnie nurtować pochodzenie plam na parapecie w sypialni. Ja je płynem, a one śmieją mi się w twarz i nie ustępują.
Po 21.00 jest po wszystkim.
Po 21.00 jest po wszystkim.
Dwa dni później historia rodzinna rzeczonych plam staje przede mną. Otóż na moim parapecie pojawiła się KROMKA Z MASŁEM. Dokładnie tak! Gdyby to był kebab (bo pizza się nie zmieści przecież) i/lub zimne piwo... uznałabym, że ktoś szuka drogi do mego serca. Romantyczny, parapetowy podryw.
W tej sytuacji jednak moje nadzieje rozpływają się w tempie wprost proporcjonalnym do tempa topnienia masła w 30-stopniowym upale. A dokarmianie przy użyciu parapetu uznaję za zwykły akt wandalizmu.
#nottodaysatan #nottoday
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz