poniedziałek, 23 listopada 2015

Mężu mój przyszły...

O damsko-męskich kryteriach doboru pisałam już wcześniej. Do tamtych idei i pomysłów, które zdają się być nadal aktualne dodaję dziś nową porcję.

"I'm not a piece of meat, stimulate my brain!" - śpiewa Ella Eyre w jednym z lubianych przeze mnie kawałków. I zdecydowanie coś w tym jest. Intelekt jest seksowny. Mój mózg potrzebuje stymulacji. Mój mózg zasługuje na intelektualny orgazm.
Pisałam już o tym, że przecinki, kropki i zdania złożone wpływają na moje libido. Tak mam. Co zrobię..?

Słownictwo. Spokojnie, nie potrzebuję poety. Jeśli nie jesteś poliglotą, oczytanym bystrzakiem - znaj swój limit. Nie okłamuj się. Nie ma nic gorszego niż człowiek, który używa mądrze brzmiących słów, nie znając ich znaczenia. To zabija libido. I zainteresowanie - też zabija.
Byłam już z gościem, który użył mądrego, wielosylabowego słowa, chcąc zaimponować rodzinie, znajomym. Efekt? Śmiali się, że kazałam mu czytać słownik. Codziennie jedna strona. Kiedy na kolejnej imprezie błysnął nowym słowem z końca alfabetu...żartowali, że przeskoczył pół alfabetu i jak zwykle poszedł na łatwiznę...
Są goście, którzy używają takich słów. Nie znając ich znaczenia, łączą je w takie zestawienia, że tylko znawcy poezji mogą rozszyfrować co mieli na myśli. Patrzysz na krótkie, pozbawione sensu zdanie i czujesz pot na czole. Zupełnie jak na lekcjach polskiego, kiedy kazano Ci interpretować wiersz.
"Wypłynąłem na suchego przestwór oceanu". Tak marynarzyku, wypływasz właśnie na suchy ocean, bo zakładam, że żadna dziewczyna po takich tekstach nie stanie się nawet wilgotna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz