Zainspirowana jednym z wykładów TED poczyniam refleksję na temat płci. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo być kobietą. Wcześniej też nie było lepiej. Czy będzie? Zależy. Od nas.
Rodzimy się i mamy być kruche. Starszy brat ma nas CHRONIĆ. Mamy być schludne i miłe. Mamy się dobrze uczyć. W zasadzie mamy się uczyć bardzo dobrze... bo dziewczynce nie wypada mieć trójki. Chłopiec już może. Szczególnie jeśli jest sprawnym osiłkiem lub atletą.
Jako dziewczynki mamy siedzieć prosto z nogą na nogę. Mamy uważać na zadzierającą się na wietrze kieckę... mamy się zakryć! Bo nie wypada. Na egzaminy, rozmowy kwalifikacyjne itp. mamy stłamsić naszą kobiecość. Najlepiej jest schować ją pod garniturem lub czymś na kształt schludnego worka. Inaczej nikt nie potraktuje Cię poważnie. I tak od młodych lat zaburza się seksualność, poczucie własnej wartości, pewność siebie... Za kilkanaście lat te cechy, a raczej ich brak czy deprawacja, będą wpędzać te kobiety w bylejakie związki lub prowadzić na terapię...
Hej! Nie chcę udawać faceta! Szacunek należy mi się tak czy inaczej! I strój (dopóki nie narusza ogólno przyjętych norm) - nie powinien mieć na to wpływu. Żadnego.
Musimy umieć (a najlepiej lubić) sprzątać. Nikt nie będzie chciał żony, która nie umie zadbać o dom. No i gotowanie. Powinnyśmy mieć to w DNA. Powinnyśmy się w tym spełniać. Jeśli nie gotujesz lub gotujesz źle... Twój mąż pójdzie stołować się do sąsiadki lub koleżanki. A ona, od wspólnych posiłków, może spuchnąć na kilka miesięcy i dać mu dziecko.
Mamy być mądre - ale nie za bardzo. Facet nie może czuć się przy nas głupio. To komplikuje erekcję. Mamy mieć swoje zdanie. Jednocześnie też mamy wiedzieć, kiedy je przemilczeć i postąpić wbrew sobie, bo tak będzie lepiej.
Mamy odnosić sukcesy i robić karierę - ale nie za duże! Czemu? Bo będą mówić, że sukces zawdzięczasz kobiecym atrybutom a na szczyt weszłaś na kolanach. W najlepszym przypadku nazwą Cię karierowiczką lub powiedzą, że idziesz po trupach.
Mamy dobrze zarabiać, żeby mieć za co wyglądać i kupić krewetki dla gości... i piwo dla męża. Może nawet najpierw to piwo - szczególnie jeśli nie wyglądasz. Zarabiać nie wolno kobiecie za dużo. A już na pewno nie więcej niż mąż. A jeśli zarabiasz więcej... to i tak nie wolno Ci o tym mówić. Nie chcesz go chyba wykastrować, prawda?
Masa wyzwań, co? Pewnie! Dodaj do tego huśtawki hormonów, comiesięczny okres albo ciążę. Aaaa i po ciąży najlepiej w 2 tygodnie wróć do rozmiaru 36... przecież celebrytkom się udaje!
Nie twierdzę, że bycie facetem jest pozbawione minusów. W końcu mierzycie się z naszymi hormonami... Od dziecka macie być twardzi, nieustraszeni i nawet jeśli się boicie - nie wolno Wam tego pokazywać. A później panie płaczą, że misio nie jest czuły i wylewny... tak ma zaszyte w biosie, od dziecka...
Dziecko to nie zabawka. To nie lalka do ubierania w najnowszą kolekcję Zary czy Gucci. Każdy gest i słowo rodzica ma znaczenie i może znaleźć odbicie w dorosłym życiu.
Mam mądrych rodziców, których Projekt DZIECKO przebiegł powyżej oczekiwań. Nie byłam dziewczynką, której coś wypada bądź nie. Pozwolili mi smakować i doświadczać, pozwolili podejmować własne decyzje i popełniać swoje błędy. I za to jestem im szalenie wdzięczna. Bo na koniec dnia to ja zasypiam szczęśliwa z podjętych decyzji. A oni? Oni mogą spać spokojnie, wiedząc, że jestem szczęśliwa :) DZIĘKUJĘ.
P.s.: pisane w sukience i w butach na obcasie. Nie jestem smutną feministką w spodniach, która nie potrafi sobie nikogo znaleźć ;)