Chyba się starzeję - pomyślałam, zacierając w kuchni ostatnie ślady kulinarnych zmagań. Zmagania te w efekcie dały dwudaniowy obiad, co z pewnością mogłoby zaskoczyć moich bliskich a nawet mój żołądek...
...jakąś chwilę żyję sama ze sobą a mimo tego nadał potrafię siebie zaskoczyć. Związek idealny? ;) spokojnie, żartuję.
Wracając do wątku głównego...rzucam hasła: obiad, zaskoczenie, zwiazek.
Nie często jest okazja, żeby gotować komuś, kto Ci się oświadczył. Nawet jeśli oświadczyn było więcej niż 1 sztuka.
Jeśli mężczyzna chwilę później, patrząc Ci głęboko w oczy, z uśmiechem i spokojem, z powagą recytuje każde słowo przysięgi małżeńskiej... to nawet moje policzki potrafią się zarumienić.
Nie ugotowałam czarnej polewki.
Nie umiem.
Smacznej soboty, pełnej uśmiechu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz