Czwarta rano. Wanna. Woda w temperaturze piekła. Alkohol w krwiobiegu.
Wiem, że włosy, strój, utrata wagi i makijaż mogą zdziałać cuda.
Przed wyjściem założyłam jedyną kieckę, która była dobra i nie nadaje się do pracy. Waga zaskoczyła wynikiem. Włosy wyprostowane. Makijaż w punkt. Obcasy. Dekolt. Nietatuowane brwi - unikat. Wersja limitowana.
Kiedy pierwszy raz fryzjerka wyprostowała mi włosy - moi sąsiedzi nie odpowiadali "dzień dobry". Stres minął, kiedy uświadomiłam sobie, że to świadczy źle tylko o nich.
Kolejnym razem moja szefowa poprosiła, abym zmoczyła włosy i je pokręciła, bo słyszy jak mój głos dubbinguje obcą osobę.
Dzisiaj proste włosy dały nam chłopców machających do nas kwiatami, zaczepiających na ulicy czy na parkiecie.
A w mojej głowie ciągle jedna myśl: wyglądam tak młodo czy bardzIej jak MILF?!
Zawsze mówiłam, że podejmowanie decyzji w pracy chcę rekompensować sobie poza pracą delegowaniem tego prawa i odpowiedzialności... krótko, rzeczowo, po mesku. "Za włosy i do domu".
Nie spodziewałam się jednak, że ktoś wyniesie mnie na rękach z klubu ;) :D zwłaszcza, że ostatni mężczyzna, który mnie nosił na rękach chciał mnie wyrzucić przez okno ;)
Ten weekend to morze komplementów, które jest tak absurdalne i niewywarzone, że prawie dostałam cukrzycy...
Nie obwiniam nikogo. Na kogoś to pewnie działa... :)
Tymczasem zastanawiam się... skąd w mojej głowie pomysł na błogosławieństwo z rysowaniem krzyżyka na czole ledwo pełnoletniego chłopca, na środku parkietu.
Książę, zostaw ciocię. Znajdź coś, co jeszcze dziś rozładuje Twoją erekcję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz