niedziela, 20 września 2015

Albania to kobieta

Nie było mnie trochę. Fakt.
Urlop ma swoje prawa. I nawet mimo tego, że miałam w głowie kilka gotowych tekstów wolałam dać im odpocząć.

Teraz, kiedy głowa delikatnie pobolewa od Albańskiego wina, a w ustach miętoszę albańską figę myślę sobie, że to był udany czas.

Nie napiszę niżej turystycznego poradnika dla szukających informacji o Albanii. Spokojnie.

Kraj szalony i pełen kontrastów. Ciężki do zrozumienia. Z Albanią jest trochę jak z kobietą...nie trzeba rozumieć. Trzeba zaakceptować i ewentualnie pokochać.

Bo jak zrozumieć stragan jadący po plaży, napędzany siłą silników dwóch kosiarek, czy sens sprzedawania na plaży obszytych cekinami firanek? No jak?! Jak zrozumieć bezrobocie i fakt, że bodajże 70% aut w Albanii to Mercedesy? Za nimi Range Rowery, Porshe czy Audi. 7 dni. Najgorsze auto jakie widziałam? Golf 3. Niemiec płakał jak sprzedawał.

Dla kogo ta Albania?
Dla młodych kobiet o oczach w kolorze innym niż coca cola. I rozmiarze do 38. Zdecydowanie.
Jeśli Twoje BMI jest powyżej normy i w dodatku nie czujesz się z tym dobrze...wybierz inne miejsce. Serio.
Albania to kraj zgrabnych, zadbanych kobiet. Drobnych. W depresję można wpaść nie widząc żadnej przytytej Albanki. Złość trawi człowieka widząc, że najgrubsza w grupie nosi zaledwie 40. ;) serio, szukałam grubych Albanek!

Dla polskich mężczyzn. Obowiązkowo! W formie turnusów edukacyjnych. Dlaczego? Albańscy panowie, bez wzgledu na wiek czy stan posiadania, są niesamowicie zadbani! ❤ PRZYSTRZYŻENI! Zawsze! Bez zapuszczonych, wchodzących na uszy czy nie dających się już ułożyć kudłów! Idealnie wyczesani, ufryzowani jak z żurnala :) często w pięknych koszulach - nie tylko do pracy.

Czego jeszcze mogą uczyć polaczków? Konkretów. Nie ma szarego - jest czarny albo biały. Nie ma "zobaczy się". Jest tu i teraz. Są mistrzami konsekwencji i uporu. I ekspertami w zadawaniu pytań typu "yes or no?". Tu żartuję akurat, bo bywało to męczące... ale myślę, że taki turnus mógłby wyplenić trochę mamałygowatości z naszych rodzimych samców :)

Za to już na lotnisku w Polsce poczułam ferię mieszających się ze sobą perfum. A perfumowych woni mi brakowało... Zobaczyłam rozczochranych panów, skarpety w sandałach... Rozmiary 44 i więcej... opięte chińską wiskozą, podkreślającą każdą fałdkę polskiego dobrobytu kulinarnego...

Uśmiechnęłam się do myśli: "bo to Polska właśnie!".

Dzień dobry :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz