Spotkałam dawnego sąsiada. Jego dzieci są dużo starsze ode mnie. Kiedy usłyszał, że jestem panną przeszedł do pochwały braku pośpiechu. Wnioskuję, że córka mogła się już rozwieść. Dodał, że trzeba wybierać. Długo i rozsądnie. Potem przeszedł do listy wymagań (nie wiem czyich. Może chodziło o idealnego zięcia?). Więc jaki ma być?
Dobry
Głęboki worek, ale nie polemizowałam. Wszak przejażdżka windą nie trwa wystarczająco długo, żeby drążyć a ja i tak byłam spóźniona.
Bogaty
Zaskoczył mnie, umieszczając ten priorytet jako 2. na liście. Osobiście...nie sądzę. Owszem, nie skreślę za to, jednak dla mnie nie jest to priorytet. Wiem, że brak stabilności i bezpieczeństwa finansowego może rozbić nie jeden związek. Jednak bogactwo może być przypadkowe (wygrana, spadek), środowiskowe (bogata rodzina). Mnie interesują cechy, które pozwolą do niego dojść lub je utrzymać.
Zatem: jeśli nie będzie pozbawioną ambicji, akceptującą marazm pierdołą, która przedsiębiorczość kojarzy tylko z przedmiotem w szkole... Szanse rosną :)
Żeby kochał
Słusznie, sąsiedzie.
Żeby nie był pijakiem
Fakt. Ale z abstynentem też mogłabym się nie dogadać ;)
Żeby nie zdradzał
Tu się tylko zaśmiałam, dodając, że z tym będzie najtrudniej.
"Wszyscy zdradzają". Myślą, mową, uczynkiem... prędzej czy później.
Początek spotkania też był ciekawy.
Dzień dobry, spojrzał jeszcze raz i wykrzyknął: Sąsiadka, ale wyładniałaś!
Faktycznie, ciężko odmówić mu racji. Ostatnim razem, kiedy mnie widział, mój tyłek mieścił się w rozmiarze xs lub s. Staniki oglądałam tylko w gazecie. A malowanie uskuteczniałam wyłącznie na plastyce, a nie w codziennych praktykach rozpoczynających dzień.
Tak, nie jestem już małą dziewczynką. Może nawet wyglądam jak kobieta 😀
Miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz